
Autoagresja
Często osoba czująca do siebie wiele negatywnych odczuć nie jest świadoma tego, że te myśli pełnią funkcję autodestrukcyjną. Autoagresja nie musi polegać jedynie na zadawaniu swojemu ciału bólu, może być także formą przeżywania siebie, formą pełną złości skierowanej przeciwko sobie.
Choroby ciała, a emocje
Z autoagresją związana jest często nieświadoma chęć zniszczenia siebie, upokorzenia siebie, przymus powtórzenia sytuacji, w której doświadcza się porażki. Często tendencje autodestrukcyjne są widoczne dopiero w ciele, ponieważ właśnie na przestrzeń ciała przenoszą się nieświadome myśli o charakterze autoagresywnym. Często choroby somatyczne np. astma oskrzelowa, atopowe zapalenie skóry, Hashimoto, reumatoidalne zapalenie stawów, wrzody żołądka, zespół jelita drażliwego, reaktywny pęcherz rozpoczynają się właśnie na tle intensywnych emocji np. złości, lęku, stresu, które stają się destrukcyjne dla osoby przeżywającej je, ponieważ nie jest ona w stanie pomieścić ich w swojej psychice nadając im znaczenie, łącząc je ze swoimi doświadczeniami.
Autoagresja jest także aktem polegający na celowym zadawaniu bólu swojemu ciału. Może być to forma samookaleczania polegająca na nacinaniu skóry, obijaniu ciała. Może też polegać na ,,udoskonalaniu ciała” przez m.in. operacje kosmetyczne lub na zachowaniach autodestrukcyjnych polegających na zaburzeniu łaknienia, ryzykownych zachowaniach seksualnych. Wiąże się także z somatycznym przejawem uczuć związanym z objawami w ciele wywołanymi przez intensywne emocje np. zmiany skórne (m.in. atopowe zapalnie skóry), skłonności do wypadków (np. sytuacje, w których pacjent często ulega wypadkom, czyniąc to pozornie przypadkowo).
Jak pomaga psychoterapia?
Podczas psychoterapii psychoanalitycznej z pacjentem o tendencjach autoagresywnych następuje proces rozumienia jego wewnętrznej złości, często nieświadomej chęci odrzucenia i uszkodzenia siebie. Pacjent zaczyna łączyć te uczucia z jego doświadczeniami życiowymi i uczyć się bardziej empatycznego podejścia do siebie samego.
Natalia – w nieświadomym poszukiwaniu odrzucenia
Natalia ma 27 lat. Często nie wie, czemu ma kłopoty w relacjach z partnerami. Dlaczego wciąż wchodzi w związki z mężczyznami, którzy ją zdradzają lub bywają złośliwi i pogardliwi wobec niej? Ostatnio związała się z Adamem, z którym spotyka się od roku. Nie mają częstego kontaktu, ponieważ Adam wyjeżdża w delegacje. Kiedy wychodzą razem Adam przeważnie nie jest w dobrym nastroju. Zazwyczaj jest albo przygaszony albo zezłoszczony. Natalia czuje się odpowiedzialna za to, aby uczynić Adama bardziej szczęśliwym człowiekiem. Ma poczucie, że jeśli polepszy mu nastrój, wtedy on z nią zostanie i Natalia stanie się dla niego ważna i niezastąpiona. To będzie antidotum na opuszczenie.
Adam zaczynana szydzić z Natalii, gdy ma zły nastrój i ona otworzy się przed nim, opowie o swoich słabościach lub pragnieniach. Natalia po spotkaniach z nim zastanawia się nad tym, czy może rzeczywiście jest zbyt słaba i nieudolna? Czuje się wtedy zupełnie zdruzgotana, jakby wszystko co dobre w niej zostało odebrane po pogardliwej reakcji Adama na nią. Natalii zawsze podobali się zarówno mężczyźni silni jak i równocześnie dość zdystansowani emocjonalnie. Uważała, że taki mężczyzna poukładany w sobie, znający swoją wartość będzie mógł dać jej poczucie, że nie obarczy go swoimi problemami, że nie zaleje go swoim lękiem i pragnieniami i że on wciąż będzie odporny na jej chaos wewnętrzny.
Czasem Natalia czuła wściekłość na siebie i na innych, nie potrafiła jej nazwać i zidentyfikować czemu czasem tak silnie doświadcza tego uczucia. Kiedy Adam był przy niej, wiedziała, że sama pozostanie spokojna i nie zniszczy relacji z Adamem przez swoją złość, której źródła jeszcze nigdy nie poznała. Adam wydawał się jej na tyle silny i stanowczy, że wiedziała o tym, że to on może czynić złośliwości, może upokarzać, może wpadać w furię, obrażać się. Mogła się przy nim czuć jako ta druga połówka, która jest nieskazitelna. Jak mężczyźni odchodzili od niej zostawała w poczuciu zupełnego opuszczenia, jakby oni stanowili część jej. Kiedy znikali czuła jakby jej siła, zaradność, struktura wewnętrzna, a także dobre myślenie o sobie odchodziły wraz z jej byłymi partnerami.
Problem odrzucenia
Podobnie działo się, gdy znikał Adam z życia Natalii. Spotykał się z nią co parę dni i Natalia przeżywała to jako odrzucenie jej. Tracąc na parę dni kontakt z Adamem, miała poczucie, że traci kontakt z wewnętrzną siłą i stawała się wyzuta z porządku i stabilności. Wtedy potrafiła nie sprzątać, nie dbać o siebie, nie robić zakupów i jeść niezdrowe jedzenie. Jakby karała siebie za to, że jego nie ma, że czuje się opuszczona. Nie mogła znieść własnej obecności. Wciąż myślała o nim jakby jej umysł stał się radarem ukierunkowanym na jego obecność. Natalia ze swoim życiem zupełnie znikała. W pamięci miała Adama stabilnego i spokojnego, trudno jej było utrzymać w głowie wspomnienie Adama szydzącego z niej i pokazującego, że Natalia na wielu kwestiach zna się. Kiedy Adam znikał na parę dni z jej życia czuła do siebie złość. Gdy z kolei Adam pojawiał się i był wobec niej złośliwy, czuła wewnętrzną ulgę. Jakby on złościł się za nią.
Natalia w dzieciństwie była poniżana przez ojca i za każdym razem, gdy on ją upokarzał, czuła jednocześnie do niego nienawiść i podziw za jego siłę. Dokładnie zapamiętała ojca i odrzucenie, które malowało się na jego twarzy względem niej. Ten ojcowski wstręt do niej uwewnętrzniła jako prawdziwą ocenę jej jako córki, dziś kobiety, wtedy dziewczynki. Z kolei matka biernie przyglądała się jej cierpieniu, pozostając często milcząca, gdy Natalia słuchała gorzkich słów padających z ust ojca. Natalia uwewnętrzniła także bierność matki i poczucie, że należą się jej słowa pogardy, ponieważ w jej poczuciu tylko one oddawały prawdę o niej samej bez zbędnej idealizacji.
Odzwierciedlanie rodziców
Natalia stała się dzieckiem tej sytuacji domowej i dokładnie ją uwewnętrzniła – bierną matkę przysłuchującą się przemocy i agresywnego ojca atakującego ją. Teraz gdy znika Adam i nie może na niego przenieść swoich uczuć autoagresywnych, zaczyna się mierzyć z nimi sama, nie dbając o siebie, źle o sobie myśląc, prześladując siebie myślami o tym jak jest nieudolna i słaba. Czasem kiedy tej złości i wewnętrznych pretensji jest zbyt dużo zaczyna cierpieć na migreny. Jej matka cierpiała na reumatoidalne zapalenie stawów. Natalia też zaczyna odczuwać sztywność w stawach rano. Być może też zaczyna doświadczać tej choroby podobnie jak jej matka. Czytała, że reumatoidalne zapalenie stawów może rozwijać się m. in. na tle emocjonalnym, gdy lęk i stres są nie do pomieszczenia psychicznie i stają się zagrażające dla ciała. Reumatoidalne zapalenie stawów jest chorobą autoagresywną.
Jak rozumieć początek choroby Natalii? Natalia ma tendencje do odciążania innych i brania na siebie cudzą złość, ponieważ ma nieświadome przekonanie o tym, że należy się jej złe traktowanie za to, że czuje się nieudolna, słaba, godna pogardy. Objawy reumatoidalnego zapalania stawów mogą przypominać o uwewnętrznionej w głębi ciała autoagresji. Natalia uwewnętrzniła matkę, która w trudnych sytuacjach była wobec niej opuszczająca (biernie przyglądała się krzywdzie córki, być może sama będąc w silnym lęku przed mężem lub uważając, że zarówno córka jak i ona sama zasługują na poniżenie). Dziś Natalia opuszcza sama siebie, zaniedbując się przez zaleganie w domu, spożywanie niezdrowych posiłków, pogrążanie się w agresywnych myślach o sobie.
Wewnętrzny świat
Adam dziś reprezentuje w jej życiu niechęć do siebie i niemożność przyglądania się i zaciekawianie się swoim wnętrzem. Zanim Natalia podejmie próbę zainteresowania się swoimi emocjami, już je odrzuca jako niegodne zajmowania się nimi. To powoduje w jej życiu impas, z którego tak trudno jej wyjść. Znajduje partnerów, którzy mają tendencje do przemocy i nieświadomie odgrywają z Natalią scenę z przeszłości związaną odrzuceniem jej przez ojca. Gdy partner wchodzi w nieuświadomiony świat wewnętrzny Natalii (niejako wpuszczony do tego świata przez nią), Natalia odsuwa się od możliwości zrozumienia co należy do niej w rzeczywistości emocjonalnej i na ile jest w stanie przywrócić sobie sprawstwo w tak trudnych relacjach, jak może zacząć zajmować się sobą i siebie chronić, nie podejmując prób ratowania swojego wnętrza umieszczonego w partnerach. Okazuje się, że kiedy Natalia zajmuje się partnerami i emocjonalnie opuszcza siebie, nieświadomie skazuje siebie na przymus powtarzania historii jej matki.
Edyta – na granicy życia. Ciągłe zmaganie się z pragnieniem śmierci
Edyta nie wie czemu tak często ulega wypadkom drogowym. Po prostu wchodzi pod koła samochodu, ale jest przekonana, że wcześniej nie widzi nadjeżdżającego pojazdu. Często w pracy doświadcza sytuacji, które obciążają ją znacznie bardziej niż innych pracowników. Nie wie czemu dzieje się tak, że to właśnie ona otrzymuje najtrudniejsze sprawy i najtrudniejszych klientów. Zawsze jednak czuje że musi dać radę i podołać trudnym sytuacjom. Czemu to właśnie jej zdarzają się sytuacje tak trudne do udźwignięcia? Myśli, ze ma pecha.
Edyta ma 32 lata. Jest prawnikiem. Bardzo dużo pracuje. Nie ma czasu na partnerów, życie rodzinne, właściwie jest w stale w pracy. Kiedy przemyka między sądem a korporacją, w której pracuje często czyni to w tak nieświadomy sposób, że ulega wypadkom zarówno jako przechodzień jak i kierowca samochodu. Nieustannie wpada na kogoś na ulicy, gubi swoje rzeczy (nigdy natomiast nie gubi dokumentów związanych z pracą), potyka się na drodze. Zawsze myślała, że to przez to, że jest chaotyczna. Tu się zapatrzy, tu zapomni. Jednak okazuje się, że w pracy jest najbardziej skrupulatną i uporządkowaną osobą. Nie wie jak to połączyć ze sobą – uporządkowanie w pracy i chaos wewnętrzny poza pracą.
Pracocholizm jako ucieczka od emocji
Edyta, kiedy znajduje się sama, próbuje rozproszyć swoją obecność – zajmuje się pracą, czytaniem dokumentacji, sprzątaniem mieszkania. Stara się żyć w odcięciu od swoich myśli i uczuć. Przypomina to jej znikanie w pracy. Tak jakby sama stawała się pracą, którą wykonuje i swoje życie ograniczała jedynie do niej. To co paradoksalnie mogło świadczyć o tym, że żyje, istnieje i zarazem jest destrukcyjne dla niej to gubienie rzeczy, wypadki, silny niepokój, gdy była sama ze swoimi myślami.
Jej matka żyła podobnie do niej – dużo pracowała w szpitalu jako lekarz chirurg. Edyta pamięta matkę głównie przez pryzmat jej pracy, ma kłopot z dotarciem do pamięci o matce poza jej czynnościami zawodowymi. Gdy była dzieckiem obserwowała matkę przez okno jak ta przechodzi nieuważnie przez ulicę z torbą pełną podręczników i dokumentacji medycznej a przed nią gwałtownie zatrzymuje się samochód. Wielokrotnie pod jej domem mało nie doszło do wypadku. Edyta jako dziewczynka pytała matkę po jej powrocie do domu, czy nie widziała nadjeżdżającego samochodu, bo przecież jechał dość szybko, dlaczego wcześniej nie rozejrzała się, czy nie słyszała dźwięku silnika w pobliżu? Matka śmiała się, zaprzeczając, że było to jakiekolwiek niebezpieczeństwo dla niej. Edyta wtedy nie wiedziała co myśleć, czy czuć się uspokojona tym, co matka mówiła. Czy jednak powinna być przy swojej myśli, o tym że jej matka często w dziwnych okolicznościach ryzykuje życiem, co jest to martwiące i podważające prawdę tych uspokajających, matczynych słów związanych tym, że nic złego nie dzieje się. Czasem matka brała na siebie parę etatów w pracy i do domu przychodziła tylko po to, aby wyspać się. Edyta bardzo o nią martwiła się, ponieważ widziała jak matka opada z sił.
Dziś jednak, gdy już sama pracuje i jest dorosłą kobietą, nie martwi się o siebie, choć pracuje równie dużo, co jej matka dawniej. Nie martwią ją także te częste wypadki na drodze, których sama doświadcza. Przestaje ją także martwić jej tryb życia i kiedy ktoś bliski wyraża zaniepokojenie jej przepracowywaniem się, Edyta jedynie śmieje się, zaprzeczając, że istnieje jakiekolwiek ryzyko dla jej zdrowia.
Beznsenność, jako objaw
Edyta coraz częściej miała kłopoty ze snem, które stawały się coraz bardziej uporczywe. Najpierw skontaktowała się z psychiatrą, aby rozpocząć farmakoterapię, ponieważ chciała jak najszybciej pozbyć się tego objawu. Psychiatra poinformował ją, że wyeliminowanie samego objawu niewiele przyniesie, ponieważ posiada on swoje źródła w jej emocjach – bezsenność jest powodowana jej lękiem, który należałoby przepracować podczas terapii. Edyta nie była zadowolona z rozmowy z lekarzem, ponieważ chciała jak najszybciej wrócić do pełnego snu, ponieważ bezsenność uniemożliwiała jej funkcjonowanie w pracy. Zastanawiała się nad tym, czy rzeczywiście doświadcza lęku, ponieważ dla niej on nie był wyczuwalny. To prawda, że czasem przeżywała napięcie, ale trudno jej było je wiązać właśnie z lękiem. Po pewnym czasie do problemów ze snem dołączyły się coraz częstsze bóle w klatce w piersiowej. Udała się do kardiologa, u którego otrzymała informacje, że mogą to być bóle, których doświadcza na tle emocjonalnym. Znów została skierowana do psychiatry, który po raz kolejny przekierował ją na psychoterapię.
Wizyta na terapii psychoanalitycznej
Edyta trafiła do psychoanalityka na swoją psychoterapię za względu na rosnący niepokój, który uniemożliwiał jej zaśnięcie oraz bóle w klatce piersiowej. Przyszła do psychoterapeuty z zamiarem leczenia bezsenności i bólów w klatce piersiowej. Usłyszała, że psychoanalityk chce zająć się jej problematyką holistycznie, nie fragmentem jej rzeczywistości polegającej na myśleniu o tych dwóch objawach. Edyta nie była przekonana co do propozycji psychoanalityka, żeby zająć się jej całym życiem, ponieważ uważała, że nie ma żadnych innych trudności niż dwa objawy utrudniające jej życie. Analityk podczas konsultacji słuchał opowieści Edyty o jej dzieciństwie – o matce, która znikała w pracy, o nieobecnym ojcu. Zainteresowała go kwestia poczucia opuszczenia, którego Edyta mogła doświadczać jako dziewczynka w pustym mieszkaniu.
Edyta poczuła coraz większą więź z analitykiem i zaciekawienie sobą w psychoterapii. Gabinet psychoterapeuty był dla niej miejscem bezpiecznym, w którym mogła rozwijać wiedzę o sobie i doświadczać swoich uczuć. Zaczęła przeżywać lęk z sesji na sesję związany z tym, że są przerwy między tymi spotkaniami z analitykiem. Nigdy wcześniej nie myślała, że będzie się w stanie na tyle z kimś związać, że poczuje, że brakuje jej tej osoby przez parę dni. Jednocześnie ceniąc spotkania z analitykiem, była przerażona swoją zależnością od niego. Wspólnie z terapeutą zaczęli zastanawiać się skąd bierze się u niej tak silny lęk zarówno przed separacją, opuszczeniem jak i przed zależnością od drugiej osoby.
Edyta przypomniała sobie sen, który często śniła w dzieciństwie – był to sen o spotkaniu małej dziewczynki z porcelanową i zimną kobietą. Edyta uświadomiła sobie, że jej kontakt z matką był właśnie taki – polegający na niezrozumieniu, chłodzie i opuszczeniu emocjonalnym. Nagle dostrzegła, że zarówno jej matka była tą porcelanową postacią ze snu jak i ona sama w swoim życiu, które notorycznie opuszczała, zajmując się pracą. W psychoterapii doświadczyła myśli o tym, że wiodła nieprzeżyte życie i stawała się wewnętrznie martwa, tylko po to, żeby nie odczuwać emocji zarówno tych przyjemnych jak i tych trudnych związanych z opuszczeniem, lękiem przed zbliżeniem się do drugiego człowieka. Tajemnicze wypadki samochodowe Edyty i jej matki wyrażały nieświadome pragnienie śmierci – skończenia tego martwego życia, które psychicznie było nie do zniesienia dla nich obu.